Z eksploracją miejską zetknął się niejeden poszukiwacz opuszczonych, zapomnianych miejsc. O tym, czym jest urban exploration (w skrócie urbex) czyli eksploracja miejska - wie pewnie każdy, kto penetrował miasto w poszukiwaniu porzuconych, zapomnianych i zrujnowanych obiektów.
Niewtajemniczonym wyjaśniam, że jest to zwiedzanie (i często
fotografowanie) na własną rękę miejsc opuszczonych,
zniszczonych, na ogół niedostępnych. Najczęściej są to
stare fabryki, hale przemysłowe, magazyny, szpitale, domy, kościoły,
obiekty wojskowe, sportowe. Powierzchnie przemysłowe to jedna z
dziedzin urbexu, czyli industrial. Inną formą eksploracji są
lokalizacje podziemne: kanały ściekowe, kazamaty czy nieczynne
tunele metra lub kolei. Większość z tych miejsc to zdewastowane,
opuszczone przez ludzi obiekty, często w stanie ruiny. Mimo to przyciągają swoim niesamowitym klimatem i potrafią
wywołać niesamowite wrażenie.
Wbrew pozorom eksploracja takich miejsc nie jest zajęciem
bezpiecznym. Samo wejście na niektóre obiekty wiąże się z łamaniem prawa, gdy znajdują się one na na terenie prywatnym.
Wiele z nich jest też mocno chroniona przez czujniki ruchu i służby
ochrony. Chodzenie po zniszczonych budynkach grozi zawaleniem lub...
mało sympatycznym spotkaniem z „dzikimi” lokatorami czy psami. W
obiektach przemysłowych można natknąć się na wycieki chemiczne,
trujące odpady. W sumie do takich eksploracji trzeba się dobrze
przygotować. Podstawa to solidne buty, dobra latarka (przyda się też czołówka), odpowiedni ubiór i najważniejsze: nigdy nie
zwiedzać obiektów samemu. Chodzi o bezpieczeństwo i pomoc w
przypadku zagrożenia.
Zwolennicy tego ekstremalnego zwiedzania posiadają swój własny
kodeks postępowania. Jedną z podstawowych zasad jest „nie
ruszanie niczego, co jest na miejscu, nie zostawianie niczego poza
śladem buta”. „Urbexowcom” zależy, aby te miejsca trwały jak
najdłużej, z tego też powodu niechętnie zdradzają lokalizacje
odwiedzanych obiektów. Ci, którzy są bardziej zorganizowani tworzą
nieformalne grupy eksploratorów, organizują wspólne wyprawy, wielu
z nich jest zapalonymi fotografami. Efekty ich dokumentacji można
znaleźć na forach internetowych i stronach poświęconych urbexowi.
Wymienię tu trzy najbardziej znane: Opuszczone.com,
Forgotten.pl, Opuszczone.net.
Zazwyczaj znalezienie opuszczonych miejsc wcale nie jest trudne.
Wiele ciekawych lokalizacji można znaleźć na wymienionych przeze
mnie stronach. Warto jednak poszukać własnych, jeszcze nie
odkrytych przez innych. Aby rozpocząć przygodę z urbexem wcale nie
trzeba ruszać się z miasta. Wystarczy odrobina pomysłowości i
uważne rozejrzenie się po najbliższej okolicy, przyda się też
znajomość historii i topografii miasta. Miejska eksploracja może
stać się niebanalnym sposobem na spędzanie wolnego czasu i wstępem
do szerszego zainteresowania się historią choćby własnego miasta.
Zachęcam wszystkich do własnych poszukiwań :)
Cześć, będę tu często zaglądał :)
OdpowiedzUsuńWitam, już wkrótce relacja z wyprawy,
Usuńzapraszam do czytania i komentowania :)
Nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuń