Podczas ostatniej wycieczki rowerowej w kierunku zachodnich krańców Wrocławia miałam okazję obejrzeć ruiny pewnych nieistniejących już obiektów. Miejsca te znajdują się w lasach przy granicy z miastem, dwa z nich położone są w dość bliskim sąsiedztwie od siebie. Trzecie z nich - obiekt wojskowy leży najdalej, na południowy zachód w kierunku Wróblowic. Ale zacznę po kolei...
Pierwsze miejsce, do którego docieram rowerem, to pozostałości po niemieckiej restauracji Waldschlößchen ("Leśny Zameczek"). Obiekt był częścią kolonii Wiśniowa Góra (Kirchberg) w lesie Mokrzańskim. W XIX wieku bogate wrocławskie rodziny wybudowały tutaj kilka gospód, willi i jedno gospodarstwo, założono też plantację wiśni. Wiśniowa Góra była ulubionym celem wycieczkowym dla wrocławian, szczególnie w okresie kwitnienia drzewek wiśniowych. Wycieczkowicze docierali tramwajem do Leśnicy, skąd pieszo bądź bryczkami docierali przez las Mokrzański. Z dawnej restauracji pozostały dziś tylko fundamenty ze schodkami, leżące przy drodze przecinającej las.
Restauracja Waldschlösschen na Wiśniowej Górze
źródło: http://fotopolska.eu |
źródło: http://fotopolska.eu |
Z restauracji pozostały już tylko fundamenty
Następny obiekt, który odwiedzam, jest jeszcze bardziej tajemniczy. Nie zachowały się bowiem żadne zdjęcia, można się tylko domyślać na podstawie pozostałości, jak wystawne i bogate było to miejsce... Znajduje się ono w lesie, na skraju granicznych terenów Wilkszyna. Tu stała nieistniejąca już niemiecka willa „Bruegmann”. Właścicielką owej posiadłości była pani Hilde-Vera Bruegmann - współdziedziczka fabryki obuwia „Dorndorf” we Wrocławiu (fabryka istnieje do dzisiaj w Niemczech Zachodnich). Około 1925 r. wybudowała w lesie, przy drodze z Mokrego do Brzeziny okazałą willę z wielkim parkiem.
W spisie mieszkańców powiatu Środa Śląska (Neumarkt) z 1940 roku siedziba ta nosi nazwę „Smetanka – Hof”. Pochodzenie i znaczenie tego nazwiska nie jest znane. Często określa się to miejsce nazwą - "park Goeringa", co również stanowi pewną zagadkę. W 1944 r. posiadłość została zniszczona przez wojska radzieckie. Ze wspomnień dawnej mieszkanki Wilkszyna ("Kronika Wilkszyńska"):
" Marianne Thiemann, z domu Stoller
Lato 1944 – mam 6 lat. Jako dziecko nie zdawałam sobie sprawę z tego, że jest wojna i że zbliża się jej zakończenie. Dzieci nie były wówczas z tymi problemami skonfrontowane...
...Dobrze pamiętam jak penetrowaliśmy okolice Hilgebusch (Bagienne Zarośla?) Okolice te były mi znane, gdyż tam moi dziadkowie mieli swoje pola. Często tam bywałam podczas żniw i koszenia trawy. Podczas tych wycieczek trafiliśmy z bratem na przepiękny park. Bramy były otwarte i doszliśmy do przecudnego domu. Było jak w bajce. Nie było żywej duszy a wnętrze zdewastowane. Było to jednak zatrważające. Dzisiaj wiem, że była to willa Bruegmanna, tak zwany dwór Smetankhof. (Część tej willi została przed końcem wojny przeznaczona na schronisko dziecięce - NSV Heim Wilxen – z przeznaczeniem dla dzieci wrocławskich (Breslauer Kinder).
Dziś po dawnej świetności pozostały tylko resztki starych fundamentów, brama wjazdowa, fontanny, liczne studzienki i kanały zasilające baseny i fontanny. W nieco lepszym stanie znajdują się betonowe garaże, nad którymi stał dom. Zachowały się też parkowe alejki z wysadzonymi symetrycznie drzewami.
Alejka parkowa
http://dolny-slask.org.pl |
Jedna z fontann - oczek wodnych
Fundamenty domu
Dawne garaże
Pamiątkowa fota przy dawnej bramie wjazdowej
I na koniec - ostatni cel mojej wycieczki, leżący poza granicami miasta, za wsią Wróblowice. Docieram tam, jadąc od Krępic drogą krajową nr 94 Wrocław - Zielona Góra. Na terenach leśnych, na zachód od Wróblowic znajdują się poniemieckie magazyny amunicji. Z kalendarium gminy wyczytuję, że w 1935 r. rozpoczęto budowę bunkrów, w których zgromadzono amunicję na potrzeby wojenne Wermachtu. Po wojnie zaadaptowano część terenu z magazynami amunicyjnymi (4 ha) na przetwórnię ryb, później do 1995 r. działała tutaj Spółdzielnia Wyrobów Cukierniczych "Wrocławianka". Zaczynam od zwiedzenia bunkrów naziemnych na terenie ogrodzonym. Zachowały się one w dobrym stanie, część zamkniętych bunkrów pełni funkcję magazynów (?), pozostałe są otwarte, poza śmieciami i rupieciami nie ma tam nic ciekawego.
Bunkry - magazyny na terenie ogrodzonym
Opuszczone budynki po spółdzielni cukierniczej
Opuszczam teren dawnej "Wrocławianki" i jadę zobaczyć bunkry amunicyjne w lesie. Ze względu na dość późną porę (zaczyna się ściemniać) mogę je tylko pobieżnie obejrzeć. Znajduję kilka bunkrów, w tym nr 12, nie wiadomo jednak, ile ich naprawdę było. Część z nich została wysadzona, być może przez wycofujących się żołnierzy niemieckich lub zbombardowana przez wojska radzieckie? Kompleks ten nie został jeszcze należycie zbadany i wciąż czeka na "odkrycie". Ja z pewnością tam jeszcze kiedyś wrócę, obejrzeć dokładnie pozostałe bunkry.
Bunkier MH 3
Bunkier MH 2
Większość bunkrów jest zawalona
Jeden z całych bunkrów
Wnętrze niezawalonego bunkra
Wybrane źódła:
"Kronika wilkszyńska" (Biblioteka w Wilkszynie)
Świetnie! Zazdroszczę Ci ogromnie takich pobliskich terenów. Ech...dlaczego ja nie urodziłem się we Wrocku? :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Medart, przyjedź kiedyś z Izą do Wrocławia, oprowadzę Was po ciekawych miejscach, których nie znajdziesz w przewodnikach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A wiesz że planujemy to już od pewnego czasu i zawsze jakoś nam schodzi i lądujemy gdzieś indziej. Co prawda wolimy zdecydowanie polatać po Sudetach, ale jak sobie przypomnę kiedy ostatni raz zwiedzałem Wrocław, to...trochę wstyd mi się robi ;)
UsuńAle dzięki. Będę mieć na pewno Twoją propozycję na uwadze :)
Pozdrawiam